jueves, 22 de diciembre de 2011

Grudzień


Słowo Diciembre (hiszp. Grudzień) pochodzi od łacińskiego „Decem” i oznacza „dziesięć”, ponieważ był kiedyś dziesiątym miesiącem roku. Polski „Grudzień” wywodzi się od słowa „gruda” i odnosi się do zamarzniętej ziemi.

Nazywany „Detsember” w języku estońskim, „decembro” w esperanto, „prosinec” po czesku lub „Tlamahtlācōnti” w języku nahuatl, jest miesiącem wyjątkowym w rozmaitych kulturach. Wiele niezwykłych zdarzeń miało miejsce w tym właśnie okresie. Koniec miesiąca zaznaczony jest silnym akcentem chrześcijańskim, podczas którego zwyczaje kultywowane przez tysiąclecia pozwalają wyłonić się tej części naszego życia, która zwykle pozostaje ukryta.



1-Świąteczni żołnierze

W grudniu 1914 roku, na froncie brytyjsko-niemieckim trwała rzeź. Była to wojna pozycyjna, ponieważ żołnierze poruszali się najpierw kilkaset metrów na wschód, a później na zachód. Odległość zależała jedynie od narastających wciąż gór ciał. Nocą 24 grudnia, w regionie Ypres, w aktualnej Belgii, Niemcy zaczęli dekorować swoje okopy ozdobami świątecznymi. Później śpiewali kolędy, których dźwięki docierały do wszystkich. Odpowiedział im chór kolędników po drugiej stronie drutu kolczastego. Brytyjczycy wykrzyczeli pozdrowienia Niemcom, a Niemcy Brytyjczykom. Tak spędzili tę noc, wypełnioną życzeniami świątecznymi i pieśniami o Dzieciątku Jezus.  Wtedy ktoś zaproponował spotkanie między rzędami rowów. Nastrój sprawił, że wyszli z okopów żeby razem świętować. Przynieśli wszystkie swoje drogocenne rzeczy – trochę likieru, czekolady, nawet wymieniali się adresami.

Ten rozejm rozprzestrzenił się na całym obszarze. Nie było słychać armat i wystrzałów. Obie strony zgodziły się, aby przekazać ciała poległych towarzyszy. Niektórzy zostali pochowani w tym samym miejscu między wykopami. Tak niemieccy, jak i brytyjscy żołnierze, zastygli pełni szacunku, podczas gdy odczytywano fragmenty Biblii.

Następnego dnia także nie było wystrzałów. Na wielu kilometrach okopów, żołnierze obu stron wciąż rozmawiali i jednoczyli się. Dowiedzieliśmy się z listów brytyjskich i germańskich, o co najmniej jednym meczu piłki nożnej. Listy te zgadzają się co do ostatecznego wyniku (jeśli kogoś on interesuje) było trzy do dwóch dla Niemców. Mimo, że oficjalnie temu zaprzeczono, wielu uzbrojonych żołnierzy, zgodziło się na wymianę współrzędnych, by można było strzelać bez szkody dla nikogo.
Tak więc Drugiego Dnia Świąt, znów słychać było wystrzały, ale nie czyniły nikomu krzywdy. Nie chciano, by wyżsi rangą dowiedzieli się o tym, że żołnierze już nie mieli ochoty walczyć. Że już nie potrafili walczyć. Trudno przerwać bitwę w środku wojny, ale jeszcze trudniej jest wrócić do niej po spotkaniu twarzą w twarz z wrogiem.

Ta sytuacja była tak skomplikowana, że po wielu tygodniach, a nawet miesiącach bez ofiar, generałowie brytyjscy i niemieccy zdecydowali się usunąć żołnierzy i w ich miejsce wysłać innych. Świąteczni żołnierze zostali skierowani na inne fronty, gdzie mogli prowadzić wojnę bez poczucia winy.
Tę historię opowiadano wielokrotnie, zrobił to na przykład Paula MacCartney’a w jego piosence i teledysku „Fajki pokoju”.




 W listopadzie 2008 roku spotkali się w tym samym miejscu żołnierze z tamtych bitew, którzy walczyli i przestali walczyć zimą czternastego roku. Z pomocą swoich synów i wnuków odegrali nowy mecz piłki nożnej. Należy powiedzieć, że znów wygrali Niemcy.
Żołnierze wymienili się prezentami, niektóre były związane z ich wojskową historią.
Piłka, której użyto tego dnia została podpisana przez graczy i znajduje się teraz w muzeum Militärhistorisches Museum der Bundeswehr de Dresden, w Niemczech.



omar miguel soto
tłum. K.Żymańczyk





No hay comentarios: